Imagin z Harrym cz.1
Mieszkasz w wielkiej will. Twoim ojcem jest sam Poul Higinns, tak menadżer One Direction.
Po mimo tego nigdy jeszcze nie poznałaś chłopaków. Nie przepadałaś za bardzo za nimi więc, nie robiło ci to za dużej różnicy.
Wstałaś rano obrałaś się w to klik i zeszłaś na duł. Usłyszałaś hałasy z kuchni. Czyżby tata nie był dzisiaj u tych gwiazdeczek-pomyślałaś.
-cześć córciu masz tu śniadanie, twoje ulubione naleśniki z nuttelą i bananami.-gdy weszłaś do kuchni zobaczyłaś zabawni widok. Poul w fartuszku podrygujący do muzyki która wydobywała się z radia.
-dziękuje, jesteś kochany. Ale co się stało że nie jesteś u chłopaków jak zwykle?-zapytałaś zaciekawiona.
-to już nie można wsiąść sobie wolnego żeby spędzić czas ze swoją ukochaną i jedyną córką.?-zapytał z wielkim zacieszem na twarzy.
-oczywiście że można, ale mam nadzieje że się nie obrazisz żeli po śniadaniu przyjdą do mnie znajomi....no wiesz Daniel,Michael i Alex?-byli to twoi najlepsi przyjaciele nie potrafiłaś wytrzymać bez nich jednego dnia.
-no pewnie,nie ma problemu. Wiesz przecież że ich bardzo lubię więc nie musisz się nawet mnie pytać-uśmiechną się do ciebie przyjaźnie i wyszedł z kuchni. Moja paczka miał przyjść za godzinę, dlatego postanowiłam wszystko naszykować Chipsy, picie, żelki, lody... no to chyba wszystko teraz idziesz się ubrać w coś wygodnego klik. Zanim się obejrzałam już ktoś zadzwonił do drzwi. Zeszłaś na duł gdzie twój tata siedział i wykonywał jakąś papierkową robotę ( jak zwykle.Niby ma wolne, ale zawsze coś się znajdzie). Otworzyłam drzwi i od razu przywitałam się z moimi BFF.
-no siemka, gotowi na super zabawę będzie PARTY HARD !!!- wydarłaś się a tata tylko skarcił cię wzrokiem.
-no jasne- krzyknęli wszyscy.
Pognaliście do twojego pokoju gdzie. Postanowiliście że zagracie w butelkę.
-dobra to ja kręcę-powiedział Michael. Wypadło na Alex- musisz.. hmmm....wiem!!. Musisz wcisnąć do swojej przepięknej paszczy jak najwięcej żelek, ale nie połykaj !!!
-pff... spoko- gdy Alex zaczęła już swoje zadanie usłyszałaś, że ktoś dzwoni do drzwi.Ale postanowiłaś nie schodzić bo przecież tata jest na dole.
-nie no dziewczyno 45 żelek ci się zmieściło normalnie nowy rekord ginesa- zaczęłaś się śmiać jak jakaś chora . I znowu kręcenie tylko teraz zamiast Mich. kręciła Alex.
-oooo nasza [t.i]!!!!.... no więc musisz zejść na duł. Zabrać ogórka zielonego i zacząć śpiewać do niego jak do mikrofonu piosenkę LOREEN "Euphoria"- zatkało mnie przecież do taty przyszli jacyś ludzie, ale jak zadanie to zadanie
. Z miną męczennika schodziłam ze schodów a za mną cała zgraja tych dałnów (xd).
Gdy byłam już na dole zobaczyłaś całe One Direction zbytni się nie przejęłam tak jak reszta mojej grupki,
ponieważ oni też lekko ujmując nie lubili ani ich ani ich muzyki.
-właśnie córciu chciał....- nie dałam mu dokończyczyć.
-przepraszam cie tato ale mam misję do wykonania i tu spojrzałaś na swoich przyjaciół złowrogim wzrokiem.
-no dobrze ale za chwile tu przyjdź- powiedział.
-mhmmm-ruszyłaś do kuchni, wzięłaś tego nie szczęsnego ogórka i wróciłaś do salonu. Twoi znajomi zwijali się
ze śmiechu ty nie byłaś lepsza. Twoi tata i jaki im tam ..one coś tam, spojrzeli się na ciebie ze zdziwieniem w
oczach.
-no moja droga lasencjo dajesz czadu kamera włączona,światła są, muzyka, jest ogórek eheh, jest- wydzierał się
Daniel. I się zaczęło. Wszyscy się na mnie gapili a ja jak jakaś chora na nad popudliwość latałam po całym domu i
śpiewałam Euphoria loreen.
Gdy skończyłam razem ze znajomymi dosłownie zwijaliśmy się ze śmiechu na podłodze.
-no dobra [t.i] dosyć tych wygłupów chciałem cię z kimś zapoznać- powiedział poważnie ojciec.
-to jest moja córka [t.i] a to jest One Direction to nimi się "opiekuje"- spojrzałaś z nie tęgą miną na te gwiazdki.
-hej jestem Liam, to Zayn, Niall, Louis, Harry- przedstawił wszystkich jeden z tej bandy.
-taa miło mi bardzo ja jestem [t.i],ale to już chyba wiecie- powiedziałam od niechcenia i teraz zwróciłam się do taty
-możemy już iść do mnie do pokoju ?-zrobiłam słodkie oczka.
-no idźcie, idźcie-powiedziła zrezygnowany. Od zawsze Poul wiedział że nie lubię ich i próbował mnie przekonać do nich na wile sposobów ale nic nie działało.
Poszłaś ze swoją paczką do pokoju tam obejrzeliście kilka filmów, po śmialiście się. Cała grupa musiała już wracać do domu. Odprowadziłaś ich do drzwi. Kontem oka zobaczyłaś że ci chłopcy jeszcze sobie nie poszli no szlag by ich trafił !!!
-to pa maluszku jutro się nie zobaczymy bo jadę do ciotki ma parapetówkę- powiedział Daniel.
-no a ja jutro matce pomagam sprzątać w domu ten syf hehe- zaśmiał się Michel.
-a ty Alex moja ukochana , ulubiona , piękna , kobieto.?- spytałaś z nadzieją że nic nie ma na jutro zaplanowane.
-no niestety. Ja jutro mam rodzinny wypadzik do CH ( galerii handlowej).
-no trudno, muszę wytrzymać nie .?!
-wynagrodzimy ci to -powiedzieli równocześnie.
-no ma się rozumieć -powiedziałam wesoło. Pożegnałam się i poszłam do salonu po oglądać sobie TV.
Ale niestety cała kanapa była zajęta przez 'naszych gości'.
-i co poszli już- spytał tata.
-nooooooo-przedłużyłam.
-ja muszę wysłać ważnego meila zajmi się chłopcami dobrze- jak by nie mogli sobie sami poradzić, pomyślałaś.
-dobrze. Gdy tata poszedł do swojego mini biura wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-co się tak gapicie, nigdy dziewczyny nie widzieliście?- spytałam a raczej warknęłaś. Ale oni jag by nie wyczuli
mojej pogardy do nich zaczeli..
-no to tak ile masz lat ? lubisz nas ?-zapytał z szerokim uśmiechem ten w paski hmmm... no Louis.
- nie interesuj się i nie, nie lubię was -powiedziałam bez emocji nie spoglądając w ich stronę tylko na
telewizor.
-JAK TO NAS NIE LUBISZ ???!!!! nas nie można nie lubić nas można tylko kochać. Wisz co....ranisz -powiedział
PASIASTY.
-ta ta urzekła mnie twa historia . Ludzie czy wy się słyszycie 'nas nie można nie lubić nas można tylko kochać'
jesteście kolejnymi rozpieszczonymi gwiazdkami które myślą tylko o tym żeby zarobić masę kasy. Dla was nie
liczy się muzyka, tylko to co z niej za korzyści macie. Pełno lasek, kasy. Tylko to się dla was liczy. Gdy gdzieś
w Afryce dzieci za głupi kawałek chleba mogą zabić.-wygłosiłaś tą przemowę i poszłaś do siebie do pokoju.
Zostawiając bandę ze zdziwionymi minami.
-------------------------------------------------------------
cz1. jest udało się za kilka dni powinna być kolejna część nie wiem ile dokładnie będzie tych części.
Ale z 3 na pewno .
hheeheheheh xd komentujcie
Po mimo tego nigdy jeszcze nie poznałaś chłopaków. Nie przepadałaś za bardzo za nimi więc, nie robiło ci to za dużej różnicy.
Wstałaś rano obrałaś się w to klik i zeszłaś na duł. Usłyszałaś hałasy z kuchni. Czyżby tata nie był dzisiaj u tych gwiazdeczek-pomyślałaś.
-cześć córciu masz tu śniadanie, twoje ulubione naleśniki z nuttelą i bananami.-gdy weszłaś do kuchni zobaczyłaś zabawni widok. Poul w fartuszku podrygujący do muzyki która wydobywała się z radia.
-dziękuje, jesteś kochany. Ale co się stało że nie jesteś u chłopaków jak zwykle?-zapytałaś zaciekawiona.
-to już nie można wsiąść sobie wolnego żeby spędzić czas ze swoją ukochaną i jedyną córką.?-zapytał z wielkim zacieszem na twarzy.
-oczywiście że można, ale mam nadzieje że się nie obrazisz żeli po śniadaniu przyjdą do mnie znajomi....no wiesz Daniel,Michael i Alex?-byli to twoi najlepsi przyjaciele nie potrafiłaś wytrzymać bez nich jednego dnia.
-no pewnie,nie ma problemu. Wiesz przecież że ich bardzo lubię więc nie musisz się nawet mnie pytać-uśmiechną się do ciebie przyjaźnie i wyszedł z kuchni. Moja paczka miał przyjść za godzinę, dlatego postanowiłam wszystko naszykować Chipsy, picie, żelki, lody... no to chyba wszystko teraz idziesz się ubrać w coś wygodnego klik. Zanim się obejrzałam już ktoś zadzwonił do drzwi. Zeszłaś na duł gdzie twój tata siedział i wykonywał jakąś papierkową robotę ( jak zwykle.Niby ma wolne, ale zawsze coś się znajdzie). Otworzyłam drzwi i od razu przywitałam się z moimi BFF.
-no siemka, gotowi na super zabawę będzie PARTY HARD !!!- wydarłaś się a tata tylko skarcił cię wzrokiem.
-no jasne- krzyknęli wszyscy.
Pognaliście do twojego pokoju gdzie. Postanowiliście że zagracie w butelkę.
-dobra to ja kręcę-powiedział Michael. Wypadło na Alex- musisz.. hmmm....wiem!!. Musisz wcisnąć do swojej przepięknej paszczy jak najwięcej żelek, ale nie połykaj !!!
-pff... spoko- gdy Alex zaczęła już swoje zadanie usłyszałaś, że ktoś dzwoni do drzwi.Ale postanowiłaś nie schodzić bo przecież tata jest na dole.
-nie no dziewczyno 45 żelek ci się zmieściło normalnie nowy rekord ginesa- zaczęłaś się śmiać jak jakaś chora . I znowu kręcenie tylko teraz zamiast Mich. kręciła Alex.
-oooo nasza [t.i]!!!!.... no więc musisz zejść na duł. Zabrać ogórka zielonego i zacząć śpiewać do niego jak do mikrofonu piosenkę LOREEN "Euphoria"- zatkało mnie przecież do taty przyszli jacyś ludzie, ale jak zadanie to zadanie
. Z miną męczennika schodziłam ze schodów a za mną cała zgraja tych dałnów (xd).
Gdy byłam już na dole zobaczyłaś całe One Direction zbytni się nie przejęłam tak jak reszta mojej grupki,
ponieważ oni też lekko ujmując nie lubili ani ich ani ich muzyki.
-właśnie córciu chciał....- nie dałam mu dokończyczyć.
-przepraszam cie tato ale mam misję do wykonania i tu spojrzałaś na swoich przyjaciół złowrogim wzrokiem.
-no dobrze ale za chwile tu przyjdź- powiedział.
-mhmmm-ruszyłaś do kuchni, wzięłaś tego nie szczęsnego ogórka i wróciłaś do salonu. Twoi znajomi zwijali się
ze śmiechu ty nie byłaś lepsza. Twoi tata i jaki im tam ..one coś tam, spojrzeli się na ciebie ze zdziwieniem w
oczach.
-no moja droga lasencjo dajesz czadu kamera włączona,światła są, muzyka, jest ogórek eheh, jest- wydzierał się
Daniel. I się zaczęło. Wszyscy się na mnie gapili a ja jak jakaś chora na nad popudliwość latałam po całym domu i
śpiewałam Euphoria loreen.
Gdy skończyłam razem ze znajomymi dosłownie zwijaliśmy się ze śmiechu na podłodze.
-no dobra [t.i] dosyć tych wygłupów chciałem cię z kimś zapoznać- powiedział poważnie ojciec.
-to jest moja córka [t.i] a to jest One Direction to nimi się "opiekuje"- spojrzałaś z nie tęgą miną na te gwiazdki.
-hej jestem Liam, to Zayn, Niall, Louis, Harry- przedstawił wszystkich jeden z tej bandy.
-taa miło mi bardzo ja jestem [t.i],ale to już chyba wiecie- powiedziałam od niechcenia i teraz zwróciłam się do taty
-możemy już iść do mnie do pokoju ?-zrobiłam słodkie oczka.
-no idźcie, idźcie-powiedziła zrezygnowany. Od zawsze Poul wiedział że nie lubię ich i próbował mnie przekonać do nich na wile sposobów ale nic nie działało.
Poszłaś ze swoją paczką do pokoju tam obejrzeliście kilka filmów, po śmialiście się. Cała grupa musiała już wracać do domu. Odprowadziłaś ich do drzwi. Kontem oka zobaczyłaś że ci chłopcy jeszcze sobie nie poszli no szlag by ich trafił !!!
-to pa maluszku jutro się nie zobaczymy bo jadę do ciotki ma parapetówkę- powiedział Daniel.
-no a ja jutro matce pomagam sprzątać w domu ten syf hehe- zaśmiał się Michel.
-a ty Alex moja ukochana , ulubiona , piękna , kobieto.?- spytałaś z nadzieją że nic nie ma na jutro zaplanowane.
-no niestety. Ja jutro mam rodzinny wypadzik do CH ( galerii handlowej).
-no trudno, muszę wytrzymać nie .?!
-wynagrodzimy ci to -powiedzieli równocześnie.
-no ma się rozumieć -powiedziałam wesoło. Pożegnałam się i poszłam do salonu po oglądać sobie TV.
Ale niestety cała kanapa była zajęta przez 'naszych gości'.
-i co poszli już- spytał tata.
-nooooooo-przedłużyłam.
-ja muszę wysłać ważnego meila zajmi się chłopcami dobrze- jak by nie mogli sobie sami poradzić, pomyślałaś.
-dobrze. Gdy tata poszedł do swojego mini biura wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-co się tak gapicie, nigdy dziewczyny nie widzieliście?- spytałam a raczej warknęłaś. Ale oni jag by nie wyczuli
mojej pogardy do nich zaczeli..
-no to tak ile masz lat ? lubisz nas ?-zapytał z szerokim uśmiechem ten w paski hmmm... no Louis.
- nie interesuj się i nie, nie lubię was -powiedziałam bez emocji nie spoglądając w ich stronę tylko na
telewizor.
-JAK TO NAS NIE LUBISZ ???!!!! nas nie można nie lubić nas można tylko kochać. Wisz co....ranisz -powiedział
PASIASTY.
-ta ta urzekła mnie twa historia . Ludzie czy wy się słyszycie 'nas nie można nie lubić nas można tylko kochać'
jesteście kolejnymi rozpieszczonymi gwiazdkami które myślą tylko o tym żeby zarobić masę kasy. Dla was nie
liczy się muzyka, tylko to co z niej za korzyści macie. Pełno lasek, kasy. Tylko to się dla was liczy. Gdy gdzieś
w Afryce dzieci za głupi kawałek chleba mogą zabić.-wygłosiłaś tą przemowę i poszłaś do siebie do pokoju.
Zostawiając bandę ze zdziwionymi minami.
-------------------------------------------------------------
cz1. jest udało się za kilka dni powinna być kolejna część nie wiem ile dokładnie będzie tych części.
Ale z 3 na pewno .
hheeheheheh xd komentujcie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz